Wagina. Nowe porządki.

Wagina (łac. vagina) lub inaczej pochwa jest według Słownika języka polskiego PWN[1] końcowym odcinkiem żeńskich dróg rodnych oraz nazwa zewnętrznych narządów płciowych kobiet i samic ssaków. Dawniej słowo „srom” oznaczało również hańbę lub wstyd. Nazwa została przeniesiona na narząd płciowy z powodu tabu religijnego. Co ciekawe, do dzisiaj spora część słów, którymi określamy srom, ma charakter wulgarny.
Żeńskim narządom płciowym brak określenia, które nie kojarzyłoby z medycyną, a przez to wydawało się oficjalne i „chłodne” w codziennym użyciu. Może stąd wzięła się owa aura tajemniczości wokół waginy, ponieważ nikt nie wie do końca, jak może ją nazywać.
Inny synonim słowa „wagina, „cipa” Słownik języka polskiego PWN uznaje za wulgarne:
1.      wulg. «żeński organ płciowy»
2.      wulg. «o kobiecie traktowanej jako obiekt zainteresowań seksualnych»
3.      wulg. «o kimś niezaradnym lub niezdarnym»,
Inaczej jest już ze słowem „cipka”, które słownik języka polskiego nie określa już jako wulgarne, ponieważ drobniały formant łagodzi wulgarny wydźwięk wyrazu podstawowego:
1.      pot. «kura, zwłaszcza młoda»
2.      posp. «żeński organ płciowy»
3.      posp. «o kobiecie, zwłaszcza niezbyt mądrej i traktowanej głównie, jako obiekt seksualny»
Dlaczego każde nowe określenie waginy, jakie znajduję, jest również określeniem na wstyd, hańbę, kogoś niezaradnego, niemądrą kobietę, kobietę traktowaną jako obiekt seksualny?  Skąd pochodzi owo rozczarowanie, lęk, obrzydzenie waginą? Czy zawsze tak było? Gdzie owe postawy znajdują swoje podłoże? Co ze sobą niosą i czy możemy z nimi walczyć?
Przedstawieniem, które sugeruje, że wagina była przedmiotem kultu jest na przykład Sheela-na-Gig, wizerunek kobiety z rozwartą pochwą, który według hipotez Joanne McMahon i Jacka Robertsa pochodzi od wierzeń przedchrześcijańskich oraz kultu płodności. Od XI wieku został jednak zapożyczony na potrzeby Chrześcijaństwa. Wizerunki Sheela-na-Gig, za sprawą tabu religijnego, zmieniły się w maszkarony potępiające kobiecą seksualność, ukazujące ją jako grzeszną i obrzydliwą.
Zohydzone postaci bogiń tworzone przez męskie elity religijne przybrały postaci wiedźm: Baby Jagi m.in. u Słowian, w tym w folklorze polskim, Betuni lub Betany[2] we Włoszech czy Bogorkań[3] na Węgrzech.
Pojawiły się też wiedźmy, których sama nazwa pochodzi od wiedzy. Były to kobiety wykształcone, przekazujące sobie wiedzę z pokolenia na pokolenie. Kobietom podejrzanym o stosowanie magii golono ciała, aby znaleźć „szatański cycek” czy „sekretny wyrostek”, który potwierdzał ich winę[4]. W 1593 roku, kobieta została uznana czarownicą przez posiadanie łechtaczki[5]. Co ciekawe tę anomalię wykrył u niej żonaty mężczyzna, który na nieszczęście lub szczęście swojej żony nie odkrył łechtaczki u niej. Kobiety u których stwierdzono, że posiadają którąś z tych podejrzanych cech ciała, skazywano na śmierć.
Lęk przed kobietą i jej seksualnością objawia się w większości w mitach, legendach i opowieściach. Pierwszym, dosyć banalnym, przykładem, który się tu narzuca, jest mit vagina dentata. Był on obecny w wielu różnych kulturach przez tysiące lat, lecz, co ciekawe, nie miał nic wspólnego z rzeczywistością – nigdy nie odnotowano przypadku takiej mutacji. Lęk przed uzębioną waginą był urzeczywistnieniem męskich obaw przed nieokiełznaną kobiecą namiętnością. Być może dlatego, że srom przypominał mężczyznom usta? Po świecie krążyły również legendy, jakoby w pochwie miały zamieszkiwać węże, smoki czy inne potwory, które przynosiły rozkosz kobiecie, a mężczyźnie – zgubę. Zęby umieszczone w waginie lub inne magiczne stworzenia miałyby odgryzać fallusa podczas kopulacji i doprowadzać do śmierci jego posiadacza.
Kobieta łączy się z kultem waginy i płodności. Nie oznacza to jednak, że traktuje się ją jak „chodzący inkubator”, wyłącznie w oparciu o rolę, jaką przydzieliła jej natura. Simone de Beauvoir twierdziła, że kobiecość jest wytworem procesów społecznych. Procesy te mogą ulegać zmianie – jestem zdania, że kobieta powinna mieć szanse na ponowne stanie się „człowiekiem” we właściwym sensie tego słowa, na to, aby przyznano jej prawo do posiadania cnót, które możemy traktować jako ogólnoludzkie, zamiast tych stereotypowo kobiecych jak łagodność i posłuszeństwo. Wierzę w przesłanie nietzscheańskiego „stań się swoim panem z etyką bez autorytetu”. Powinniśmy odciąć się od zgubnego dla świata fallocentryzmu i spróbować znaleźć właściwe, alternatywne względem niego kategorie i wartości. Nie można równocześnie zapomnieć, że zniewalając kobiecą seksualność, atakujemy naturalny porządek świata.




[1] Szymczak M.(red.) (1995), Słownik języka polskiego PWN A-K, Wyd. I, Warszawa s. 287
[2]Krzak Z., (2007) Od matriarchatu do patriarchatu, Wyd. I, Warszawa s. 372
[3]Krzak Z., (2007) Od matriarchatu do patriarchatu, Wyd. I, Warszawa s. 372
[4] Guiley, Rosemary E., (1989) The Encyclopedia of Witches and Witchcraft, Wyd. I, New York s. 99 
[5]Walker B., (2007) The Woman's Encyclopedia of Myths and Secrets , San Francisco s. 170

Share on Google Plus

Zdu

Zdu (Aleksandra Zdunicz) – studentka, pasjonatka sztuki i teatru. Niezłomny obrońca praw zwierząt posiadający ogromne pokłady empatii. Posiada niesamowitą zdolność do notorycznego gubienia się w znajomych okolicach.

0 komentarze:

Prześlij komentarz